Coś bliżej nieokreślonego...

Kto mnie zna ten wie, że lubię pisać. Blog blogiem, to tylko takie szlifowanie umiejętności i warsztatu, a zawsze chciałem stworzyć coś od siebie. Więc powstaje takie oto pseudoopowiadanie. Nie zanudzam i proszę o wyrażanie wszelakich opinii. Na razie zamieszczam Prolog, choć mam już trochę więcej materiału. Nie chcę sobie narzucać sztucznego tempa i pisać na odwal, aby było na czas, więc nie piszę, kiedy pojawi się następna część. W razie czego, jakby komuś się spodobało.

Zamieszczę to chyba jako link do pliku na Dysku Google, bo wydaje mi się, że czyta się tam wygodniej niż kopiowanie tekstu tutaj.

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III

Tekst świetny, tak jak wspominałem, czekam na kolejny fragment, masz talent i potrafisz zaciekawić odbiorcę. :slight_smile:

Wrzuciłem 1. rozdział, napisany już bardzo dawno temu. Wrzucam akurat teraz, bo właśnie skończyłem kolejną część. Jeśli ktoś chętny, zapraszam do czytania i dzielenia się opiniami.

Han, ja już czytałem, oczywiście, tak jak Ci mówiłem jest całkiem nieźle, ale też, jak wspominałem, prolog był ciekawszy. Czekam na kolejne rozdziały, piszesz tak, że czyta się szybko i przyjemnie :slight_smile:

Przeczytałam,bardzo mi się spodobało! :smiley: Mimo iż więcej czytam liryki niż prozę,tooo spodobało mi się więc czekam na wiecej : >!

Wśród wielu nieumiejętnie prowadzonych blogów literackich, Hanler wyróżnia się oryginalnością i brakiem błędów. Kompozycja opowiadanej historii jest widocznie zaplanowana i wszystko jest tutaj spójne. Fakt, widzimy tu dopiero prolog i pierwszy rozdział, jednak zdecydowanie można je ocenić pozytywnie, szczególnie prolog, który sprawia, że czytelnik chce przeczytać więcej. Dodatkowo, autor ma szerokie pole do popisu w tej tematyce przez co trudno się spodziewać co przyniesie nam kolejny dział. Czekam na więcej.

Z tego co widzę, Luki, również zwróciłeś uwagę na to, że prolog jest bardziej przyciągający niż pierwszy rozdział. Hanler, jeśli chcesz, możesz podesłać zanim wrzucisz.

Sam jestem zdania, że prolog wyszedł mi dużo lepiej niż I rozdział. Ale ciężko jest zachować równy poziom przez cały czas, wiem to, czytając różne książki czy opowiadania. Wydaje mi się, że piszę prosto, bez żadnych wyszukanych metafor. Jednym to zapewne odpowiada, innym nie. Po prostu pisząc lecę na fali, nie patrząc na udziwnienia.

Dodatkowo, jak Luki w sumie wspomniał. Główną fabułę mam zaplanowaną, więc żadnych wielkich nieścisłości w przyszłości być nie powinno. Szczegółowe rozegranie akcji wymyślam zazwyczaj w trakcie pisania. Wydaje mi się to bardziej naturalne, niż planowanie wszystkiego, dosłownie wszystkiego krok po kroku. Później czyta się to po prostu lżej, niż sztywne, zaplanowane wydarzenia.

Dziękuję za miłe słowa, ostatnio mam chęć na pisanie i w sumie wróciłem do tego po dłuższej przerwie, a napisanie II rozdziału nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Więc mam nadzieję, że cały czas będę parł do przodu z tą historią. Zastanowię się Byciu, czy nie przesłać Ci wcześniej II rozdziału. Nawet jeśli tego nie zrobię, do końca następnego tygodnia zapewne pojawi się tutaj.

Propsuję hardo. Po przeczytaniu części prologu stwierdzam, że mam lekturę “OBOWIĄZKOWĄ” ; ))

Hanler, w sumie moje zdanie teoretycznie już znasz, ale w jakimś tam stopniu czuję, że muszę się wypowiedzieć.

Wiesz, że bardzo Cię dopinguję w tworzeniu tego opowiadania. Nawet, jeśli nie zawsze czytam szybciutko każdą kolejną jego część. Straszna ze mnie maruda pod tym kątem, chyba musisz to przeboleć. Ale jednak prędzej, czy później zaznajamiam się z nią. Lecz te opóźnienia z czytaniem mają w pewnym sensie swoją genezę.

Jak zapewne pamiętasz, mam awersję do oglądania bajek, które wszyscy nazywają dobrymi, a nawet bardzo dobrymi. Tu działa podobna zasada, tyle tylko, że ja sama wiem, iż jest to bardzo dobre. A jak coś jest bardzo dobre, to staram się odłożyć w czasie tak, by móc się delektować tym później. Po prostu - tym jest dla mnie Twoje opowiadanie. Czymś w sam raz, by czytać przy filiżance kawy, ciasteczku. Jako formę popołudniowego relaksu. Szkoda mi to czytać w pośpiechu, bez odpowiedniej atmosfery.

Lecz żeby za bardzo nie słodzić (wiem, że to lubisz, ale też wiem, że cenisz krytykę), pierwszy rozdział jest słabszy od prologu. Słabszy, w sensie troszku nudnawy. Poniekąd to ma nawet uzasadnienie. Prolog powinien przyciągnąć czytelnika, zachęcić do dalszego czytania. Natomiast pierwsze rozdziały to tylko takie wprowadzenie do fabuły, poznawanie bohaterów. Zatem logicznym wydaje mi się fakt, iż są słabsze. Chociaż wiem, że raczej nie takie było założenie. W dużej mierze zawinił brak weny.

Jedno trzeba Tobie przyznać - obie części opowiadania trzymają bardzo równy językowo poziom. Są pozbawione błędów (pewnie jakieś by się znalazły, ale musiałabym przełączyć się na tryb gramatycznego nazisty i nici z przyjemności czytania); nie kaleczą oczu składnią, ortografią oraz interpunkcją. Pisałeś o niewyszukanych metaforach - to Twój wielki atut! Czytelnik nie czuje się osaczony nie wiadomo jakimi sformułowaniami. Dzięki temu jest bliżej autora, bo wie, że jest on kimś podobnym do niego. A to jest bardzo na plus.

To by było na tyle z mojej strony, jakby coś mi jeszcze przyszło do głowy, to na pewno napiszę. W każdym bądź razie - będę śledzić dalszy rozwój Twojego opowiadania. Mam tylko nadzieję, że jeszcze chcesz mi podsyłać kolejne części wcześniej.

Tak jak już wyżej pisałem, wstawiam II rozdział i zapraszam do czytania. Kiedy będzie kolejna część? Nie wiem. Jest połowa maja, więc pozostał tylko miesiąc do sesji. Zobaczymy jak będzie z moim czasem.

Edit: Coś się zepsuło, ale Rozdział II jest na miejscu, jedynie na początku wyskoczyła pusta strona. Przewińcie do dołu i wszystko będzie dalej w porządku.

Rozdział III już dostępny! Nie umarłem!

Niestety, są inne zajęcia ważniejsze od pisania dla mnie, dlatego rozdziały pojawiają się raz na pół roku. Życie.

MOŻE w końcu uda mi się wprowadzić trochę systematyczności. Choć wątpię. Rozdział IV zaczął się pisać, ale to nie znaczy, że szybko go ujrzycie.

Wstawiam tutaj, bo czemu nie. Skoro zacząłem i mam dalszą część…

Zapraszam do czytania, oczywiście link do dokumentu google w 1. poście. Wszystko ładnie sformatowane, a nawet będziecie mogli komentować, jeśli zechcecie.

No, po 3 rozdziale jestem nahypowany na 4. Liczę na ciekawy rozwój wypadków, bo bliżej nieokreślona twórczość mi się najbardziej podoba z twojego portfolio.

Woah, jeszcze w ogóle się nie wypowiadałam w tym temacie. Dobra, jako że mało pamiętam, co się tam działo, to wzięłam się za czytanie od początku i przy okazji bardziej się temu przyjrzę. W prologu mogę dodawać sugestie, więc są już w arkuszu. Idziemy więc od pierwszego rozdziału:

[ul]
[li]Widzisz misiu, rozpoznajesz mnie z daleka. - Dziewczyna nie zniechęciła się jego reakcją. Położyła mu dłoń na ramieniu.[/li][li]Dałabyś w końcu spokój.[/li][li]Dzisiaj kogoś ze sobą przyprowadziłam. I myślę, że się ucieszysz. - Jej uśmiech był doskonale widoczny w świetle księżyca.[/li][/ul]

Po tej wypowiedzi chłopaka dałabym jeszcze jakąś jego reakcję. Widać, że nie lubi dziewczyny, więc dziwne by było, by sobie tak siedział tylko u pozwalał kłaść rękę na ramieniu.

Kiedy dotarła na miejsce stanęła jak wryta w ziemię.

To “w ziemię” jest zbędne i dziwnie brzmi. Jakby gapiła się w ziemię zamiast przed siebie.

[ul]
[li]Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć. Jeśli nie, to nie. Bardziej interesuje mnie to, gdzie nauczyłeś się tak walczyć.[/li][li]Mówią na mnie Mały. - Zdawał się ignorować jego odpowiedź. - Gdzie nauczyłem się tak walczyć? Myślę, że już niedługo się dowiesz. Lepiej popatrz, kto oglądał naszą walkę.[/li][/ul]

Jak zdawał się ignorować odpowiedź, jak mu na wszystko odpowiedział.

[ul]
[li]Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. To jest zbyt absurdalne, żeby było prawdziwe. Nie wyobrażam sobie samego ich istnienia. A reszta jego pożal się boże opowieści. - Spojrzała na niego i zauważyła, że wcale jej nie słucha. - Halo, tu Ziemia? Żyjesz?[/li][/ul]

Co z tymi pożal się boże opowieściami? Jak jest to zdanie urwane, to taj dam wielokropek.

I rozdział II

[ul]
[li]Obudź te gołąbeczki - zwróciła się Ela do Małego.[/li][/ul]

Jest o budzeniu, ale nigdzie nie ma, że zasnęli. Są tylko trzy akapity opisu świata na zewnątrz, więc to tak nagle bierze z zaskoczenia, bo masz wrażenie, że między tymi wymianami zdań nie minęło wiele czasu.

Ta scena, jak oni idą zobaczyć te anioły… pogubiłam się już, z czyjej jest to perspektywy. Najpierw dajesz myśli jednej osoby, potem drugiej i trzeba się domyślać, chociaż nic to nie daje. Zdecyduj się w końcu, z czyjej perspektywy chcesz to robić, bo takie skakanie po bohaterach sprawia, że idzie się pogubić.

Jak można mieć takiego pecha, żeby trafić na anioła w drodze do ich kryjówki. Powinienem zagrać dzisiaj w lotka.

Jak ma się pecha, to chyba nie gra się w lotka :slight_smile:

Wzbili się w powietrze na wysokość kilku metrów i poczęli lecieć w kierunku, gdzie znajdowali się Mały, Nowy, Lena i Ela.

A skąd te anioły wiedzą, jak oni mają na imię?

Pod koniec mógłbyś opisać jakoś emocje wszystkich zamiast tylko tych myśli chłopaka.

Rozdział III
Oki, tutaj nic nie mam :smiley:

Przeczytałam wszystko. Jest nawet ciekawe. Jednak ta ich organizacja wygląda na mało zorganizowaną. Ciągle sprawia wrażenie grupki ludzi, którzy postanowili walczyć z aniołami, bo tak. Nawet widok szefa tego nie zmienia. A taka walka jest jednak poważna i spodziewałam się czegoś wynioślejszego i na większą skalę. W dodatku… takie dziwne wydaje się walczenie z aniołami za pomocą zwykłej broni, ale to tylko moje odczucie. I te wtrącenie myśli bohaterów mnie irytują. Prawie nic nie ma o tym, co się dzieje w ich głowie, tylko te myśli kursywą.
To tyle. Jest w porządku, nawet ciekawe. Błędów prawie nie ma. Ale nie jestem wciąż wystarczająco dobra w takim sprawdzaniu (wciąż się w tym szkolę), więc dużo rzeczy mogło mi umknąć. Nie masz może ochoty wrzucić tego na jakieś forum literackie? Na Weryfikatorium, gdzie sama wrzucałam tekst, można dostać bardzo pomocne rady i uwagi.
Powodzenia w dalszym pisaniu :slight_smile:

Jakoś pominąłem możliwość wstawiania komentarzy do rozdziału I i II, ale już naprawiłem i można wstawiać komentarze. Na pewno to wygodniejsze.

Odpowiedziałem na Twoje komentarze w prologu, więc jak je zobaczysz to albo coś odpisz, jeśli moje odpowiedzi nie były wystarczające, a jeśli nie masz więcej obiekcji to też napisz, to usunę. Chyba że można je ukryć, ale chyba nie.

[ul]
[li]Widzisz misiu, rozpoznajesz mnie z daleka. - Dziewczyna nie zniechęciła się jego reakcją. Położyła mu dłoń na ramieniu.[/li][li]Dałabyś w końcu spokój.[/li][li]Dzisiaj kogoś ze sobą przyprowadziłam. I myślę, że się ucieszysz. - Jej uśmiech był doskonale widoczny w świetle księżyca.[/li][/ul]
Po tej wypowiedzi chłopaka dałabym jeszcze jakąś jego reakcję. Widać, że nie lubi dziewczyny, więc dziwne by było, by sobie tak siedział tylko u pozwalał kłaść rękę na ramieniu.

Masz rację, zdecydowanie, teraz jak to czytam, wydaje się “pusto”.

Kiedy dotarła na miejsce stanęła jak wryta w ziemię.

To “w ziemię” jest zbędne i dziwnie brzmi. Jakby gapiła się w ziemię zamiast przed siebie.

Prawda, nie wiem skąd wzięło się moje zdanie. Jakieś moje pozostałości z małego chyba.

[ul]
[li]Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć. Jeśli nie, to nie. Bardziej interesuje mnie to, gdzie nauczyłeś się tak walczyć.[/li][li]Mówią na mnie Mały. - Zdawał się ignorować jego odpowiedź. - Gdzie nauczyłem się tak walczyć? Myślę, że już niedługo się dowiesz. Lepiej popatrz, kto oglądał naszą walkę.[/li][/ul]
Jak zdawał się ignorować odpowiedź, jak mu na wszystko odpowiedział.

Chodziło o to, że zignorował tę część wypowiedzi o tym, że niekoniecznie chce znać jego tożsamość. Nie wiem jednak czy to ma sens, jak to tak ujęłaś. Zastanowię się jeszcze.

[ul]
[li]Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. To jest zbyt absurdalne, żeby było prawdziwe. Nie wyobrażam sobie samego ich istnienia. A reszta jego pożal się boże opowieści. - Spojrzała na niego i zauważyła, że wcale jej nie słucha. - Halo, tu Ziemia? Żyjesz?[/li][/ul]
Co z tymi pożal się boże opowieściami? Jak jest to zdanie urwane, to taj dam wielokropek.

Racja, poprawione.

[ul]
[li]Obudź te gołąbeczki - zwróciła się Ela do Małego.[/li][/ul]
Jest o budzeniu, ale nigdzie nie ma, że zasnęli. Są tylko trzy akapity opisu świata na zewnątrz, więc to tak nagle bierze z zaskoczenia, bo masz wrażenie, że między tymi wymianami zdań nie minęło wiele czasu.

Masz rację, poprawione. Wstawiona gwiazdka, dla zmiany “sceny” i czasu akcji.

Ta scena, jak oni idą zobaczyć te anioły… pogubiłam się już, z czyjej jest to perspektywy. Najpierw dajesz myśli jednej osoby, potem drugiej i trzeba się domyślać, chociaż nic to nie daje. Zdecyduj się w końcu, z czyjej perspektywy chcesz to robić, bo takie skakanie po bohaterach sprawia, że idzie się pogubić.

Racja, ale to chyba jedyny taki moment. Da się połapać, przynajmniej mi się tak wydaje. Zmieniać raczej na razie nie będę.

Jak można mieć takiego pecha, żeby trafić na anioła w drodze do ich kryjówki. Powinienem zagrać dzisiaj w lotka.

Jak ma się pecha, to chyba nie gra się w lotka :slight_smile:

Chodziło o to, że trafienie na niego było tak mało prawdopodobne jak wygrana w totka. Więc dalej ma to sens.

Wzbili się w powietrze na wysokość kilku metrów i poczęli lecieć w kierunku, gdzie znajdowali się Mały, Nowy, Lena i Ela.

A skąd te anioły wiedzą, jak oni mają na imię?

Wszechwiedzący narrator, anioły tego nie wiedzą. Cóż, ale możesz mieć rację, że to jest jak sugerowanie tego. Muszę się zastanowić.

Jednak ta ich organizacja wygląda na mało zorganizowaną. Ciągle sprawia wrażenie grupki ludzi, którzy postanowili walczyć z aniołami, bo tak. Nawet widok szefa tego nie zmienia. A taka walka jest jednak poważna i spodziewałam się czegoś wynioślejszego i na większą skalę. W dodatku… takie dziwne wydaje się walczenie z aniołami za pomocą zwykłej broni, ale to tylko moje odczucie. I te wtrącenie myśli bohaterów mnie irytują. Prawie nic nie ma o tym, co się dzieje w ich głowie, tylko te myśli kursywą.

Prawdopodobnie (chciałbym) wszystko zostanie wyjaśnione w przyszłości. Co do organizacji, walki i całej reszty. Na jaką skalę? Zobaczymy.

Walka z aniołami, tutaj też będzie zdecydowanie więcej o tym, trzeba czekać (zapewne długo) na kolejne części i wyjaśnienia.

Co do ich myśli, staram się to ograniczać i chyba widać, że jest coraz mniej pisania kursywą. A sposób wyrażania emocji i ogólnie wszystko ich w głowach, to jest ciężkie do opisywania dla mnie, dopiero to ogarniam. Chciałbym, żeby to lepiej wyglądało, zobaczymy.

To tyle. Jest w porządku, nawet ciekawe. Błędów prawie nie ma. Ale nie jestem wciąż wystarczająco dobra w takim sprawdzaniu (wciąż się w tym szkolę), więc dużo rzeczy mogło mi umknąć. Nie masz może ochoty wrzucić tego na jakieś forum literackie? Na Weryfikatorium, gdzie sama wrzucałam tekst, można dostać bardzo pomocne rady i uwagi.
Powodzenia w dalszym pisaniu :slight_smile:

Zastanawiałem się nad tym kiedyś i pewnie wrócę do tego zastanawiania się, ale dopiero po sesji. Zbyt dużo rzeczy mam na głowie, więc dorzucanie kolejnej w tej chwili do myślenia nad nią nie brzmi zbyt ciekawie. I dzięki za polecenie, na pewno tam zajrzę i być może podążę Twoją sugestią.

Dzięki za wszystkie rady. Kolejna część “się pisze”, choć ostatnio w stanie spoczynku z powodu sesji. Może kiedyś będzie jakaś regularność.

Możesz sobie pousuwać te komentarza już :slight_smile: