Fabuła(Tak, sugerowałem się pewnym anime):
Tyrania Grundortha trwała już zbyt długo. Niesprawiedliwe osądy, publiczne egzekucje, przekupstwa, skorumpowanie straży… Wszystko prowadziło do powolnego rozpadu państwa i nieszczęścia jego obywateli. Tylko bogacze mogli się cieszyć dobrobytem. Okrutność z jaką traktowana była reszta społeczeństwa doprowadziła do utworzenia się rebelianckich grup. Ci odważniejsi wstępowali do nich, aby spiskować w celu obalenia władcy. Niektórzy niezadowoleni nie odważyli się na dołączenie, ale wspierali rebelie zaopatrując ich w żywność i niekiedy w broń.
Pojedyncze grupy rebelianckie rosły w siłę, a w końcu połączyły się. Wciąż nie mieli jednak szans przeciw Armii.
Dowódcy rebelii zdecydowali się na działania w ukryciu. Skrytobójstwa, sabotaże i tym podobne z wolna osłabiały panującą władzę.
W końcu nadszedł odpowiedni moment. Zebrano najlepszych zabójców w szeregach. Jeden cel. Wyeliminować Grundotha.
Podczas gdy kilkudziesięciu rebeliantów zajęło się dywersją, zabójcy dostali się do pałacu.
Coś poszło nie tak.
Obudziliście się. Leżeliście obolali obok siebie i na sobie. Wyglądaliście prawdopodobnie jak jakaś pijana grupka, która zasnęła w lesie. Las? Przecież mieliście misję…
Wszyscy powoli budzili się, jedni krwawili, inni byli zwyczajnie otumanieni. Tak jakbyście właśnie stoczyli ciężką walkę. Czyżby się wa udało? Skoro żyjecie, misja musiała się powieść.
Na samym środku małej polany, gdzie się znajdowaliście zapłonął ogień. Nie rozprzestrzeniał się. Nie dotykał też podłoża. Nagle wszędzie wokół rozjarzyły się płomienie. Pędząc do siebie tworzyły linie, aż w końcu, nawet stojąc obok nich, dostrzegliście ich kształt. W środku pentagramu nadal płonął pojedynczy płomień. W jednej chwili zmienił kolor na niebieski i znikł. Po środku stała ubrana na czarno dziewczyna. W ręce trzymała katanę. Z pochyloną głową zaczęła mówić.
[ul]
[li]Kolejni zjawili się, aby zdobyć moc. - Prychnęła. - A raczej zostali skazani przez idiotę na śmierć.[/li]Spojrzała na was. Rozejrzała się aby dostrzec twarz każdego. Jej czerwone oczy płonęły nienawistnym płomieniem.
[li]Cokolwiek was sprowadza - mówiła jakby ledwo utrzymywała się w “spokoju”. Zdawało się, że zaraz się na was rzuci. - Tylko najgodniejsi, najsilniejsi, najszybsi i najinteligentniejsi zdobędą nagrodę.[/li]Powietrze wokół dziewczyny zapłonęło.
[li]Jestem Akame. Władczyni magicznych broni. A wy podjęliście się wyzwania, które rzuciłam ludziom wiele lat temu.[/li]Płomień pochłonął dziewczynę i sam znikł.
[/ul]
Wyzwanie, o którym mówiła doprowadziło już do śmierci wielu, niezliczonych istnień. Mówi się, że nagroda, która czeka po sprostaniu jej wymaganiom jest w stanie konkurować z demonami i aniołami.
Czym jest to wyzwanie? Ogromnym labiryntem, który przeczy prawom fizyki. Nie obchodzi go czas i przestrzeń. Zarówno jest, jak i go nie ma. Wielu przechodziło, przez próg jego wejścia, nikomu jednak nie udało się z niego wyjść.
Grundoth wykorzystywał go jako więzienie dla zdrajców.
To w ten sposób się w nim znaleźliście.
Zasady
1.Udział w grze mogą wziąć tylko osoby, których karta postaci zostanie zatwierdzona.
2. Piszemy w pierwszej osobie. spróbujcie się wcielić w swoją postać.
3. Stosuję zasadę oko za oko. Starasz się udowodnić, że znasz reguły lepiej niż ja i możesz je złamać? Ja ci udowodnię, że jako mg mogę wszystko.
4. Możecie spróbować użyć jakiegoś przedmiotu, wykonać jakąś akcje czy coś, jednak to mój post, następujący po waszym decyduje, czy wam się to udało.
5. W trakcie zabawy zasady mogą być aktualizowane.
6. Gra jest trudna, często będziecie ginąć(prawdopodobnie), ale macie możliwość tworzenia nieograniczonych kart postaci. W końcu, rebelianci wciąż są wrzucani do labiryntu za karę.
7. Możecie grac tylko jedną postacią naraz.
8. Tu niemal nie ma magii. Poza pewnymi wyjątkami - labiryntem. Wy, przynajmniej na początku nie macie do niej żadnego dostępu.
9. Gramy dla zabawy.