dziękuję za miłe przyjęcie.
postaram się odpowiedzieć na pytania, choć niekoniecznie w tej samej kolejności, w jakiej pojawiały się. proszę o wyrozumiałość, gdyż tak łatwiej o zbudowanie spójnej całości.
Mroczna, gdy jestem pytany w sieci o imię, moja reakcja będzie w pewnym sensie wymijająca. nie utożsamiam się z urzędową nazwą i nie lubię jej powtarzać. być może w przyszłości sięgnę po możliwość zmiany. bycie “uschłym” odpowiada mi w zupełności, także proszę zaakceptować tę odpowiedź. również wyrażam nadzieję, że uda mi się zapuścić korzenie na dłużej - byłaby to miła odmiana, jako iż w ostatnich latach próżno było znaleźć miejsce nie pożerające się od środka, lub nie wypalone do cna.
nie wiem co mógłbym uznać za krąg własnych zainteresowań. dziwnie to brzmi, lecz wydaje mi się, że zajęcia, w których topię wolny czas nie kwalifikują się do tak zaszczytnej kategorii. np. ostatnie miesiące spędziłem ślęcząc nad wiecznie nieskończonym szablonem phpbb2, tworząc dwie modyfikacje otoczenia do “Fallout: New Vegas”, czytając zaporowe ilości mangowych romansideł, czy przeglądając zagraniczne “zagrajmy w”. tak, to dosłownie ‘topienie’ czasu, którego w sezonie zimowym mam najwięcej. z odwilżą przychodzi praca ciągnąca się do późnej jesieni i krąg ulega zamknięciu. kiedyś za zainteresowanie mógłbym wziąć sport, aczkolwiek… minęło.
muzyka zmienną jest, Ayame, bo i nastrój. klasyki przerabiałem ostatni raz przy okazji dzielenia najnowszej produkcji studia “Bethesda” na czworo. nie mam nic przeciwko tradycyjnym kompozycjom, lecz i nie gonię jakoś specjalnie za nimi. jak wspomniałem, tylko przy okazji. gatunkowo trzymam się zespołów typu “:wumpscut:”, “Bile” lub “Project Pitchfork”. to wynik procesu zapoczątkowanego jakieś dwadzieścia lat temu przez “Fear Factory” oraz “the Prodigy”. forma ewolucji, szlifowania podstaw.
dziękuję za zaproszenie na czat, aczkolwiek zazwyczaj shoutboxo-podobne ficzery omijam. z przyzwyczajenia. może w przyszłości, jak dożyję, lub doleżę :].
gotowanie w moim przypadku jest wynikiem potrzeby. “umieć” niekoniecznie ma tutaj zastosowanie. posiadając przepis, składniki oraz miejsce, pozostaje jedynie wykonywać polecenia, ew. eksperymentować w granicach logiki. także owszem, rzadko bo rzadko, ale zdarza mi się korzystać z kuchni. mam nadzieję, że takie postawienie sprawy będzie odpowiednie, Laxty. żaden bowiem ze mnie “top chef”.
frytki uznaję za rzadkość. i całkiem dobrze. ani te restauracyjne, ani domowe nie służą zdrowiu. co innego ketchup. dobra przyprawa, choć nieprzetworzonego odpowiednika nie przebije. boczek? tylko z braku wyboru, czy inwencji twórczej. jakby nie było jest się tym, co się je. generalnie staram się trzymać od mięsa z daleka. taka niespecjalnie restrykcyjna fanaberia.
forum publiczne może nie doprowadzi mnie do katharsis per se, Dest3r, lecz na pewno pozwala zrewidować własne poglądy oraz stosunek wobec innych osób. nie ukrywam, że to właśnie internet był/jest dla mnie wiecznie otwartym oknem. w moim przypadku chyba nie może być inaczej. jeszcze nie - zbyt dużo obowiązków, nieformalnych zobowiązań i… cóż, nie jestem zbyt kontaktową osobą.
byters… to z jednej strony, niezawodnie. lecz czy ja sam nie popełnię jakichś gaf i ostatecznie znajdę wspólny język? to się dopiero okaże. planuję nie popełniać błędów :].
ps. Tanovanie, mam całodobowy problem z drogami oddechowymi (najprawdopodobniej przez uczulenie na kurz/etc.) dlatego kicham sobie nieregularnie, przeklinając na czym świat stoi. pewnego dnia zlecę wymianę stropu, uszczelnienie komina i skończy się dzień dziecka.