Lilka
Donator
Od razu ostrzegam, że to jest dziwne i czytanie może grozić różnymi rzeczami. Tak tylko, żeby nie było, że nie ostrzegałam.
Pisane na szybko, potem może jeszcze coś dopiszę.
Uwaga - jest trochę przekleństw.
WWWTo piwnica. Tak, to definitywnie piwnica. Strasznie śmierdzi tu pleśnią i jest bardzo wilgotno. I dziwnie gorąco. Lekko obity Laxty siedzi przywiązany na jednym z dwóch krzeseł i zastanawia się, co on tam kurwa robi. Kto i jak go tam przytargał i kiedy go w ogóle pobili? Co jak co, ale taki szczegół trudno przeoczyć. Po co to wszystko w ogóle? Dla okupu? To jakiś żart. Ktoś wierzy, że ktokolwiek chciałby zapłacić za niego jakiś okup? Więc po co? Na organy? Nie, nie. Już wie dlaczego. Tak, to na pewno to. Po prostu któraś z jego psychofanek postanowiła go porwać. Tylko która, jest ich tak wiele…
WWWDrzwi za nim trzasnęły. Ktoś zszedł po schodach. Stanął, czy raczej stanęła przed nim i dziwnie się uśmiechnęła. Tej sobie nie przypominał. Co to ma być.
WWW- Pamiętasz, co przed chwilą pisałeś na czacie? – zapytała dziewczyna. Laxty patrzyła na nią tylko tępym wzrokiem. Po chwili dziewczyna pochyliła się i rozwiązała oplatającą go linę. – Tylko nie próbuj robić czegoś co mi się nie spodoba – powiedziała. W tej samej chwili Laxty wstał gwałtownie i próbował obezwładnić dziewczynę. Ta jednak go uprzedziła i powaliła na podłogę. – Bo ja zrobię coś, co nie spodoba się tobie – szepnęła mu do ucha.
WWWNieznajoma pociągnęła go za ramię podnosząc z podłogi i zawlekła schodami na górę. Próbował jeszcze jakoś jej się wyrwać, ale była za silna. Czuł, że jego męska duma została zmiażdżona. Za drzwiami piwnicy był najzwyklejszy salon. Były w nim dwie beżowe kanapy i stolik pomiędzy nimi. Na stoliku stał laptop i wyświetlał coś, co wyglądało na zastopowane anime. Na kanapie naprzeciwko laptopa ktoś spał.
WWWLaxty uważnie przyjrzał się niebieskowłosej postać i zamurowało go, gdy uświadomił sobie, kto to jest.
WWW- Ty… Jak… Co?! – krzyknął, wytrzeszczając oczy na Nagisę.
WWW- Cicho, bo go obudzisz – skarciła go dziewczyna. – Skoro ciebie dałam radę wyciągnąć z czatu, to i Nagisę wyciągnę z anime. – To powiedziawszy, przybrała pozę typowej słodkiej dziewczynki.
WWW- Ale po co ci to? – Teraz sobie przypomniał, co pisał na czacie i zamarł na chwilę. – Żartujesz sobie.
WWW- Nie masz się czego bać. Możecie zacząć od zwykłej randki. Tylko bądź ostrożny. Wiesz, co umie i nie chcesz chyba, by coś ci odciął – roześmiała się i wyszła z pokoju.
Postać leżąca na kanapie delikatnie się poruszyła. Chyba zaczął się budzić.
WWWTo nieprzyjemnie uczucie, gdy ktoś zachowuje się zupełnie inaczej, niż to sobie wymarzyłeś. Cóż, w końcu to oczywiste, że nikt nie odpowie entuzjazmem, gdy jakiś nieznajomy dziwak powie mu, że mają iść na randkę. Zwłaszcza, gdy ten dziwak jest tej samej płci. Bo może i Nagisa wygląda jak dziewczyna, ale nie wiadomo, jakiej właściwie jest orientacji. Mimo to nie musiał na niego patrzeć z aż takim obrzydzeniem…
Tak też teraz Laxty siedział na jednej kanapie z laptopem na kolanach (na wypadek, jakby była możliwość, by jego kochanie mogło wrócić jakoś przez niego do anime), Nagisa natomiast siedział na kanapie naprzeciwko, starając się zachować jak największą odległość pomiędzy nimi. To też była przesada. Przecież go tak nagle nie zacznie molestować. Chyba.
WWWSiedzieli tak w ciszy przez nie wiadomo jaki czas. Laxty kompletnie nie wiedział, co ma robić. Jak ma przekonać chłopaka, by poszedł z nim na randkę. Przecież on z żadną dziewczyną nie był nigdy na randce! To zadanie było dla niego niewykonalne. Postanowił więc poszukać jakichś wskazówek w laptopie. Na pewno znajdzie coś w Internecie. W końcu pełno jest tam treści z Nagisą. A zwłaszcza yaoi. Jakaś podpowiedź się znajdzie.
WWWPatrząc po najczęściej odwiedzanych mógł się domyślać, do kogo z forum należał ten laptop. Iść od razu na stronę yaoi to jednak przesada. W zakładce było jednak opowiadanie o Karmie i Nagisie. Przejrzał je i z jakiegoś powodu miał ochotę ściągnąć tutaj również Karmę i go zatłuc. Co on niby sobie wyobraża? Ta niebieskowłosa piękność należy do niego i tylko niego! Kontynuował przeszukiwania odmętów Internetu.
WWWI znalazł pełno artów z Nagisą w damskich ubraniach. Do głowy wpadł mu pewien podły pomysł. Powiększył pewien z obrazków na cały ekran i odwrócił laptop tak, by chłopak wszystko widział. Ten, zainteresowany nagłym ruchem, spojrzał w jego stronę. I nagle zbladł.
WWW- Skąd… ty to masz? – wykrztusił z siebie.
WWW- Z Internetu – odparł dziwnie zadowolony z siebie Laxty. – W sumie to pełno tam tego krąży.
WWW- Nie żartuj sobie ze mnie! Skąd to masz?! – Nagisa wstał z kanapy i podszedł kawałek do niego. Wyglądał na wściekłego. Idealnie.
WWW- Nie żartuję sobie. Jak chcesz, to mogę ci nawet pokazać… - Nie zdążył skończyć zdanie, bo chłopak nagle wyrwał mu laptopa z rąk i rzucił nim o podłogę. Ciekawe, czy tym samym pozbawił się jedynej rogi powrotnej do domu.
WWWLaxty postanowił wykorzystać ten moment. Chwycił Nagisę za ramię i rzucił go na łóżko. Starał się go trzymać tak mocno, jak tylko potrafił. Nie miał zamiaru tym razem pozwolić zmiażdżyć swojej męskiej dumy. W każdym tego słowa znaczeniu. Chłopak się oczywiście wyrywał, jednak był też mocno wkurzony, więc Laxtowi udawało się go przytrzymywać. Po kilku chwilach pochylił się nad nim i szepnął mu do ucha:
WWW- Albo pójdziesz ze mną na randkę, albo cię zgwałcę.
Cisza. Nagisa nagle zamarł i zaczął powoli robić się coraz bledszy. Laxty naprawdę żałował, że musi sięgać po aż tak drastyczne środki, jednak czuł, że nie miał wyboru. Nic innego pewnie by nie podziałało.
WWWPo przedłużającej się ciszy uznał, że jednak chłopak zgodzi się iść z nim na randkę. Podniósł się z niego i pomógł mu wstać. Był jakoś dziwnie potulny. Laxty odnotował sobie, by uważnie pilnować, żeby żaden nóż nie wpadł przypadkiem w jego słodkie rączki. Gdyby to się stało, ich przyszłe życie łóżkowe mogłoby na tym mocno stracić.
WWW- Myślę, że lubisz słodycze – powiedział, chwytając chłopaka za rękę i prowadząc go w stronę drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna. Miał nadzieję, że jakoś wydostaną się na zewnątrz. Chociaż w sumie nie miał pojęcia, gdzie się znajdują. Trudno, jakoś musi sobie poradzić. Zaradny partner jest w końcu dużo bardziej atrakcyjny.
II
WWWDziwny nieznajomy pod mocnym przymusem wyciągnął go do jakiegoś obcego miasta i poprowadził w jemu tylko znanym kierunku. Po drodze widział napisy w języku, którego nie miał prawa znać, a i tak jakimś dziwnym sposobem je rozumiał. To samo dotyczyło się języka, którym porozumiewali się mijani ludzie. Pewnym było, że jest w jakimś obcym kraju, nie miał jednak jeszcze pojęcia, jakim.
WWWPo jakimś czasie dotarli do kawiarni, gdzie został usadzony przy jednym ze stolików. Nieznajomy siedział obok niego i coś do niego mówił. Nagisa jednak uparcie starał się go ignorować. W końcu udało mu się jakoś uciec do toalety, gdzie siedział już od dobrych pięciu minut.
WWWNie miał jednak pojęcia, co zrobić dalej. Mógłby spróbować jakoś uciec z tej kawiarni, jednak szanse na to, że zostanie złapany są zbyt wysokie. A, patrząc na kwitnącego siniaka na ręce, gdzie został wcześniej złapany, domyślał się, że nie skończyłoby się to dla niego zbyt dobrze. Tamten chłopak był o wiele silniejszy, niż wyglądał i w aktualnej sytuacji nie udałoby mu się z nim wygrać. Jedyne, co mu pozostaje, to czekać na odpowiednią okazję do ucieczki.
WWWWyszedł w końcu z łazienki i znalazł się na małym korytarzyku oddzielonym ścianką od reszty sali. Podszedł do jej krańca i wyjrzał ostrożnie. Tuż naprzeciwko niego znajdowały się otwarte na oścież drzwi wyjściowe. Zaraz obok nich siedział jednak tamten chłopak. I był najwyraźniej mocno zdenerwowany na innego chłopaka, który się do niego dosiadł.
Wygląda na to, że znalazł okazję.
WWWJuż podczas drogi do kawiarni domyślił się, że jakimś cudem znaleźli się w centrum Warszawy. Kojarzył, że Hanler tutaj mieszka, ale jakim kurwa cudem musiał akurat teraz przechodzić akurat obok tej kawiarni i zauważyć akurat jego w oknie. I dlaczego stwierdził, że zabawnie będzie się do niego dosiąść. A na oznajmienie mu, że jest aktualnie na randce i miło by było, jakby jednak sobie już poszedł, ten jednak się roześmiał.
WWWDoskonale wiedział, że to, że uda się kiedykolwiek na jakąkolwiek randkę jest rzeczą tak prawdopodobną, jak sprawienie, by jakaś postać z anime zaczęła istnieć naprawdę. Tak więc, to się właśnie dzieje.
WWW- Zamknij się już – warknął na Hanlera. – I po prostu idź, po mi wszystko psujesz.
WWW- Niby dlaczego? Chętnie poznam twoją nową dziewczynę. I dowiem się, jak ją do tego zmusiłeś – odparł ten, opierając łokieć na stole i podpierając dłonią podbródek. – Nie uważasz jednak, że zbyt długo tam siedzi? – dodał, zerkając w stronę łazienek.
WWW- Bo może cię zauważyła i stwierdziła, że nie ma zamiaru podchodzić do takiego debila – mruknął Laxty pod nosem. Nagisa jednak faktycznie długo nie wracał i zaczynał się już o niego martwić. Zastanawiał się, czy może jednak nie pójść i nie sprawdzić, czy wszystko w porządku.
WWW- Jestem pewny, że chodzi jednak o ciebie. Nie zdziwiłbym się gdyby ci już zwiała. – Han przywołał kelnerkę i zamówił sobie kawę, co wyraźnie oznaczało, że ma zamiar zostać na dłużej i podziwiać show.
WWWLaxty odruchowo spojrzał w stronę drzwi. Niemożliwe, by Nagisa mu uciekł. Musiałby przejść obok niedaleko stolika, więc na pewno zauważyłby jego śliczne niebieskie włoski wyróżniające się spośród tłumu.
WWWI te śliczne włoski mignęły mu właśnie gdzieś na zewnątrz. Jednak nie docenił chłopaka i ten mu jakoś uciekł. Zerwał się i wybiegł szybko z kawiarni za chłopakiem, zostawiając lekko zszokowanego Hana samego.
WWWWidział Nagisę przemieszczającego się szybko przez tłum. Pobiegł za nim, jednak szczerze wątpił, by jego ciało, nie znające pojęcia „aktywność fizyczna”, było w stanie go dogonić. Ale po krótkiej chwili zauważył, że jego ciało jebie na sprawność fizyczną i nabiera prędkości nawet się nie męcząc. Nawet by się zastanawiał nad tym faktem, ale przypomniał sobie, że jakaś wariatka przeniosła go do Warszawy przez czat internetowy, więc postanowił się po prostu skupić na Nagisie.
WWWKtórego kompletnie zgubił z oczu. Zaklął. Powinien go obserwować, zamiast gapić się ze zdziwieniem na swoje nogi. Postanowił się jednak nie poddawać. Biednemu chłopczykowi, samemu w obcym mieście, może łatwo stać się krzywda. Musi go więc szybko znaleźć.
III
WWWBardziej skupiał się na tym, by po prostu uciec, niż na otoczeniu. Dopiero, gdy był pewien, że zgubił już pościg, rozejrzał się dookoła. Cóż, i tak kompletnie nie wiedział, gdzie jest, więc ciężko byłoby powiedzieć, że się zgubił. Mógłby jednak spróbować jakoś wrócić do tamtego dziwnego miejsca. Nagle znalazł się w tamtym salonie, więc może i stamtąd udałoby mu się wrócić do domu. Chociaż nie miał pojęcia, jak to osiągnąć.
WWWSpróbował przypomnieć sobie szczegóły, które pomogłyby mu tam wrócić. Gdy wyszli z klaustrofobicznego salonu, znaleźli się jakby w zupełnie innym miejscu. Nawet ciągnący go ze sobą chłopak zdawał się być w szoku. Był to salon apartamentu z dwiema ścianami całkowicie oszklonymi. Można było stamtąd zobaczyć całe miasto. Gdy już dotarli do windy, stwierdził, że znajdowali się na czterdziestym piętrze. A będąc już na zewnątrz zauważył, że budynek jest całkowicie oszklony. To z pewnością ułatwi mu jego odnalezienie. W dodatku obok stał jeszcze jeden charakterystycznie wyglądający budynek.
WWWIdąc minęli także dwie stacje metra. Więc, jeśli uda mu się trafić na jedną z nich, nie powinien mieć problemów z powrotem. A żeby mógł na nią trafić, wystarczy po prostu spytać kogoś z przechodniów. W końcu jakimś cudem rozumie wszystko, co mówią.
WWWMiał właśnie zamiar wprowadzić swój plan w życie, gdy nagle ktoś złapał go za rękę. Szybko rozwiały się jego obawy o to, że to tamtemu chłopakowi udało się go znaleźć, ponieważ chwyt był zdecydowanie zbyt lekki. Mógłby łatwi się wyrwać, jednak odwrócił się, by sprawdzić, kto go złapał.
WWWWidział ją tylko przez ułamek sekundy tuż po tym, jak nagle znalazł się w tym miejscu. Mimo to i tak ją rozpoznał. Wyglądała najzwyczajniej w świecie, jednak w jakiś sposób wyróżniała się z tłumu. Patrząc na niego zdawała się być naprawdę zmartwiona.
WWW- Dlaczego jesteś tutaj sam? – zapytała, starając się być jak najbardziej spokojna. Jednak w środku cała się gotowała. Ona się tutaj męczy, by mu wszystko ustawić, by chłopak się mógł trochę nacieszyć w tym swoim smutnym życiu, a tamten, zamiast to wykorzystać, to wszystko psuje. Co ten Laxty sobie wyobraża? Puszczać Nagisę samego, w kompletnie obcym mu mieście i świecie. Przecież mógł trafić na jakiegoś zboczonego mangozjeba, który wziąłby go za cosplayowca i postanowił zmacać. Ile to dziwaków chodzi po świecie?
WWW- Zresztą nieważne. Wracamy do domu. – zauważyła, że Nagisa jest lekko skołowany, jednak nie miała teraz innego wyboru. Jednak w połowie drogi już się uspokoił i powoli wracał do siebie.
WWW- Mogłabyś mi w jakikolwiek sposób wytłumaczyć tę sytuację? – zapytał w końcu, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Skoro o to pyta, to wszystko było z nim w porządku. Takie wyciąganie kogoś z jego oryginalnego świata czasami mogło źle na niego wpłynąć, więc mocno martwiła się o Nagisę, zwłaszcza że na początku prawie w ogóle się nie odzywał.
WWW- To jest chyba zbyt skomplikowane i dziwne, by dało się to wytłumaczyć – odparła. – Można to chyba nazwać podróżą między wymiarową, czy czymś w tym stylu.
WWW- Podróżą między wymiarową? – Wyglądało na to, że nie za bardzo w to zrozumiał.
WWW- Cóż, nasze światy niewiele się różnią, ale tutaj jesteś po prostu fikcyjną, wymyśloną przez kogoś postacią.
WWW- Trochę ciężko w takie coś uwierzyć – zaśmiał się nerwowo. Oczywiście, że ciężko. Normalnie osobę mówiącą to, co ona uznano by za wariata.
WWW- Więc w jaki inny sposób byłeś najpierw w Japonii, a ułamek sekundy później znalazłeś się w Polsce, praktycznie na drugim końcu świata?
WWW- Czyli mam po prostu przyjąć twoją wersję?
WWW- Jakoś nie zauważyłam, żebyś się sprzeczał, gdy twoim wychowawcą zostało ośmiornicopodobne coś chcące rozwalić świat – powiedziała z przekąsem.
WWW- Podróże między wymiarowe. Rozumiem. A kiedy będę mógł wrócić do domu? – I dlatego lubiła postacie z Ansatsu Kyoushitsu. Przeróżne niemożliwe dziwactwa nie są dla nich niczym dziwnym.
WWW- To już będzie zależeć od Laxtego – odpowiedziała.
WWWStanęli właśnie przed wejściem do Cosmopolitana. Podobał jej się ten budynek, więc stwierdzała, że na czas pobytu Nagisy będę mieszkać w jednym z jego apartamentowców.
WWW- Chyba miałeś wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden dzień. Zaraz będziemy już w domu i będziesz mógł odpocząć.
IV
WWWDała Nagisie porządny obiad, a potem zaprowadziła do jego tymczasowego pokoju, by mógł odpocząć. I zamknęła go na klucz. Tak dla bezpieczeństwa.
WWWWróciła do salonu i podniosła swój telefon komórkowy ze stołu. Postanowiła zadzwonić w końcu do Laxtyego i przywołać go do domu. Chociaż pewnie ten trochę się zdziwi, gdy zauważy, że nagle pojawił się u niego w kieszeni telefon. Jego problem, nie ma zamiaru teraz go szukać po Warszawie.
WWWPo kilku sygnałach chłopak odebrał.
WWW- Tak? – spytał cicho, jakby lekko wybity z tropu.
WWW- Co ty znowu wyrabiasz, debilu? – W jej głosie wyraźnie było słychać złość i naganę. Przez chwilę panowała cisza. Laxty chyba jednak był znacznie inteligentniejszy, niż za jakiego go brała, i powoli do niego dochodziło, o co może mu chodzić.
WWW- To nie moja wina! To wszystko przez tego palanta! – Chciał się jakoś wytłumaczyć. Niewiele to mu jednak dało.
WWW- Nie zwalaj odpowiedzialności na innych! Przyprowadziłam go już do domu, więc ty też wracaj. – Poleciła mu, po czym się rozłączyła.
WWWOdetchnęła i rozmasowała skronie. Gdy ten gnój wróci też trzeba będzie go nakarmić. Ona tak się dla niego męczy, a on i tak spartolił. To jednak był zły pomysł, bardzo zły.
WWWLaxty, prawdopodobnie na swoje szczęście, wrócił dość szybko. Wiadomość, że Nagisa jest już bezpieczny w domu sprawiła, że poczuł ogromną ulgę. Ale niedobrze mu się robiło na myśl, że pewnie zaraz dostanie opieprz od tamtej baby.
WWWI dostał. Coś tam się na niego darła, ale on miał to kompletnie gdzieś i w ogóle jej nie słuchał. Ta chyba to zauważyła, bo w końcu się zamknęła. Gdy popatrzył na nią, miał wrażenie, że widzi pulsującą żyłkę, jak u jakiejś postaci w anime. Wzięła kilka głębokich wdechów.
WWW- I tak masz to kompletnie gdzieś… - Ta, dokładnie. Wolał jednak nie mówić tego na głos. Po co mu kolejne suszenie głowy. Wolał po prostu przeczekać, bo wyglądało na to, że już się zbliża do końca.
WWW- Dzisiaj się już na pewno nie zobaczysz z Nagisą. Nie wiem, jak jutro. Zależy, jaki będziemy mieli humor. – Niby już się całkowicie uspokoiła, jednak jakiś cień złości pozostał. – A teraz idź do swojego pokoju. Zaraz przyniosę ci coś do zjedzenia.
WWWWskazała mu jedna z dwojga drzwi na końcu korytarza. Był nawet zadowolony z tego, że będzie mógł się sam zamknąć w pokoju i odpocząć. Przydałoby się też wymyślić jakiś plan, jak sprawić, by Nagisa go polubił. Dzisiaj zdecydowanie się nie popisał.
WWWPodszedł do wskazanych drzwi. Przez chwilę przyglądał się drugim, będącym naprzeciwko. Był prawie pewny, że za nimi znajduje się pokój Nagisy. Ciekawy był, co chłopak teraz robi. Rozważał zajrzenie do środka, jednak porzucił pomysł, czując na sobie wściekłe spojrzenie dziewczyny. Nie mając więc zbytniego wyboru, wszedł do jego własnego pokoju.
WWWByło to zdecydowanie miejsce, w którym mógłby spędzić resztę życia zostając hikikomori. Może był niewielki, ale zawartość zdecydowanie to wynagradzała. Mieściła się w nim szafa wbudowana w ścianę, ogromne łózko zajmujące większość przestrzeni i po szafce na jego bokach. Najciekawsze było łóżko, złożone teraz tak, że można było w nim po prostu się rozsiąść – co właśnie zrobił – podsunąć klawiaturę i myszkę na specjalnej podpórce, opuścić ogromny monitor i siedzieć tak już po wieki. W dodatku szafki po bokach łóżka, do których bardzo łatwo było sięgnąć, wypełnione były przeróżnymi przekąskami. To była zbyt silna pokusa, by zostać tu już na zawsze.
WWWOtrząsnął się jednak. Musiał się opanować. Nie może teraz tak po prostu odpuścić. Ma teraz idealną szansę, by wieść szczęśliwe życie z Nagisą i nic nie może tego zepsuć. To zdecydowanie był trening jego silnej woli. Musi temu podołać. Nie może się oprzeć.
WWWSkoro jednak już dzisiaj nie zobaczy się z ukochanym, to może sobie przez resztę dnia pograć. Przytaknął sobie. Oczywiście, że może. Co niby innego ma robić?
WWWW tej samej chwili drzwi do jego pokoju otworzyły się. Dziewczyna weszła do jego pokoju, położyła mu parujący posiłek przed nosem i od razu wyszła. Zamykając za sobą drzwi na klucz. Więc też stąd dzisiaj nie wyjdzie. Oczywistym więc jest, co mu do roboty pozostało.
WWWRozsiadł się wygodnie, zjadł całkiem smaczny obiad i następnie uruchomił komputer. Po włączeniu przeglądarki, jako strona startowa, otworzył mu się animes. Nie jest tak źle. Może sobie trochę potrollować dla rozrywki na czacie. Na którym właśnie pisał Hanler. I, kurwa, idealnie.
WWWSzybko otworzył okienko prywatnej wiadomości i zaczął do niego pisać.
„Laxty: gratuluję rozwalenia mi randki, palancie”. Szybko stukał w klawisze, czując dziwnie narastającą złość.
„Hanler: Niby jakiej randki? Po tym, co odwaliłeś, w życiu ci nie uwierzę, że byłeś na randce”. Winowajca w końcu odpisał.
„Laxty: przez ciebie moja dziewczyna mi uciekła. I jeszcze ci się za to oberwie”.
„Hanler: xD”
„Hanler: Serio?”
„Hanler: Co ty musiałeś jej zrobić, że wykorzystała pierwszą lepszą okazję i ci uciekła?”
„Laxty: zamknij się.”
„Laxty: wszystko przez ciebie.”
„Laxty: oberwiesz za to”
„Hanler: Oczywiście, już się ciebie boję.”
„Laxty: to chodź na solo, jak jesteś taki odważny. Czas i miejsce nieważny, skopię ci tyłek, że popamiętasz”.
WWWPrzez chwilę Hanler nie odpisywał. Laxty miał dziwne przeczucie, że zrobił sobie przerwę, by się wyśmiać. Nich się śmieje. Weźmie ze sobą Nagisę. Gdy go zobaczy, to mu pewnie szczęka opadnie. A on mu w tę szczękę przywali tak, że straci wszystkie zęby. Będzie też mógł zaimponować Nagise, więc będzie miał dwie pieczenie na jednym ogniu.
„Hanler: Jutro mam czas, jak jesteś taki chętny. Popołudniu w parku niedaleko kawiarni, gdzie dzisiaj miałeś swoją „randkę”.”
„Laxty: idealnie, już się nie mogę doczekać, aż cię zleję, frajerze”.
WWWNapisawszy to, wyłączył zakładkę z animesem. Zaśmiał się. Był cały nabuzowany. Jutro tak stłucze togo całego Hanlera i zobaczymy, kto się będzie z kogo śmiał.
WWWA teraz czas na relaks przed jego jutrzejszą walką o honor.
Pisane na szybko, potem może jeszcze coś dopiszę.
Uwaga - jest trochę przekleństw.
WWWTo piwnica. Tak, to definitywnie piwnica. Strasznie śmierdzi tu pleśnią i jest bardzo wilgotno. I dziwnie gorąco. Lekko obity Laxty siedzi przywiązany na jednym z dwóch krzeseł i zastanawia się, co on tam kurwa robi. Kto i jak go tam przytargał i kiedy go w ogóle pobili? Co jak co, ale taki szczegół trudno przeoczyć. Po co to wszystko w ogóle? Dla okupu? To jakiś żart. Ktoś wierzy, że ktokolwiek chciałby zapłacić za niego jakiś okup? Więc po co? Na organy? Nie, nie. Już wie dlaczego. Tak, to na pewno to. Po prostu któraś z jego psychofanek postanowiła go porwać. Tylko która, jest ich tak wiele…
WWWDrzwi za nim trzasnęły. Ktoś zszedł po schodach. Stanął, czy raczej stanęła przed nim i dziwnie się uśmiechnęła. Tej sobie nie przypominał. Co to ma być.
WWW- Pamiętasz, co przed chwilą pisałeś na czacie? – zapytała dziewczyna. Laxty patrzyła na nią tylko tępym wzrokiem. Po chwili dziewczyna pochyliła się i rozwiązała oplatającą go linę. – Tylko nie próbuj robić czegoś co mi się nie spodoba – powiedziała. W tej samej chwili Laxty wstał gwałtownie i próbował obezwładnić dziewczynę. Ta jednak go uprzedziła i powaliła na podłogę. – Bo ja zrobię coś, co nie spodoba się tobie – szepnęła mu do ucha.
WWWNieznajoma pociągnęła go za ramię podnosząc z podłogi i zawlekła schodami na górę. Próbował jeszcze jakoś jej się wyrwać, ale była za silna. Czuł, że jego męska duma została zmiażdżona. Za drzwiami piwnicy był najzwyklejszy salon. Były w nim dwie beżowe kanapy i stolik pomiędzy nimi. Na stoliku stał laptop i wyświetlał coś, co wyglądało na zastopowane anime. Na kanapie naprzeciwko laptopa ktoś spał.
WWWLaxty uważnie przyjrzał się niebieskowłosej postać i zamurowało go, gdy uświadomił sobie, kto to jest.
WWW- Ty… Jak… Co?! – krzyknął, wytrzeszczając oczy na Nagisę.
WWW- Cicho, bo go obudzisz – skarciła go dziewczyna. – Skoro ciebie dałam radę wyciągnąć z czatu, to i Nagisę wyciągnę z anime. – To powiedziawszy, przybrała pozę typowej słodkiej dziewczynki.
WWW- Ale po co ci to? – Teraz sobie przypomniał, co pisał na czacie i zamarł na chwilę. – Żartujesz sobie.
WWW- Nie masz się czego bać. Możecie zacząć od zwykłej randki. Tylko bądź ostrożny. Wiesz, co umie i nie chcesz chyba, by coś ci odciął – roześmiała się i wyszła z pokoju.
Postać leżąca na kanapie delikatnie się poruszyła. Chyba zaczął się budzić.
WWWTo nieprzyjemnie uczucie, gdy ktoś zachowuje się zupełnie inaczej, niż to sobie wymarzyłeś. Cóż, w końcu to oczywiste, że nikt nie odpowie entuzjazmem, gdy jakiś nieznajomy dziwak powie mu, że mają iść na randkę. Zwłaszcza, gdy ten dziwak jest tej samej płci. Bo może i Nagisa wygląda jak dziewczyna, ale nie wiadomo, jakiej właściwie jest orientacji. Mimo to nie musiał na niego patrzeć z aż takim obrzydzeniem…
Tak też teraz Laxty siedział na jednej kanapie z laptopem na kolanach (na wypadek, jakby była możliwość, by jego kochanie mogło wrócić jakoś przez niego do anime), Nagisa natomiast siedział na kanapie naprzeciwko, starając się zachować jak największą odległość pomiędzy nimi. To też była przesada. Przecież go tak nagle nie zacznie molestować. Chyba.
WWWSiedzieli tak w ciszy przez nie wiadomo jaki czas. Laxty kompletnie nie wiedział, co ma robić. Jak ma przekonać chłopaka, by poszedł z nim na randkę. Przecież on z żadną dziewczyną nie był nigdy na randce! To zadanie było dla niego niewykonalne. Postanowił więc poszukać jakichś wskazówek w laptopie. Na pewno znajdzie coś w Internecie. W końcu pełno jest tam treści z Nagisą. A zwłaszcza yaoi. Jakaś podpowiedź się znajdzie.
WWWPatrząc po najczęściej odwiedzanych mógł się domyślać, do kogo z forum należał ten laptop. Iść od razu na stronę yaoi to jednak przesada. W zakładce było jednak opowiadanie o Karmie i Nagisie. Przejrzał je i z jakiegoś powodu miał ochotę ściągnąć tutaj również Karmę i go zatłuc. Co on niby sobie wyobraża? Ta niebieskowłosa piękność należy do niego i tylko niego! Kontynuował przeszukiwania odmętów Internetu.
WWWI znalazł pełno artów z Nagisą w damskich ubraniach. Do głowy wpadł mu pewien podły pomysł. Powiększył pewien z obrazków na cały ekran i odwrócił laptop tak, by chłopak wszystko widział. Ten, zainteresowany nagłym ruchem, spojrzał w jego stronę. I nagle zbladł.
WWW- Skąd… ty to masz? – wykrztusił z siebie.
WWW- Z Internetu – odparł dziwnie zadowolony z siebie Laxty. – W sumie to pełno tam tego krąży.
WWW- Nie żartuj sobie ze mnie! Skąd to masz?! – Nagisa wstał z kanapy i podszedł kawałek do niego. Wyglądał na wściekłego. Idealnie.
WWW- Nie żartuję sobie. Jak chcesz, to mogę ci nawet pokazać… - Nie zdążył skończyć zdanie, bo chłopak nagle wyrwał mu laptopa z rąk i rzucił nim o podłogę. Ciekawe, czy tym samym pozbawił się jedynej rogi powrotnej do domu.
WWWLaxty postanowił wykorzystać ten moment. Chwycił Nagisę za ramię i rzucił go na łóżko. Starał się go trzymać tak mocno, jak tylko potrafił. Nie miał zamiaru tym razem pozwolić zmiażdżyć swojej męskiej dumy. W każdym tego słowa znaczeniu. Chłopak się oczywiście wyrywał, jednak był też mocno wkurzony, więc Laxtowi udawało się go przytrzymywać. Po kilku chwilach pochylił się nad nim i szepnął mu do ucha:
WWW- Albo pójdziesz ze mną na randkę, albo cię zgwałcę.
Cisza. Nagisa nagle zamarł i zaczął powoli robić się coraz bledszy. Laxty naprawdę żałował, że musi sięgać po aż tak drastyczne środki, jednak czuł, że nie miał wyboru. Nic innego pewnie by nie podziałało.
WWWPo przedłużającej się ciszy uznał, że jednak chłopak zgodzi się iść z nim na randkę. Podniósł się z niego i pomógł mu wstać. Był jakoś dziwnie potulny. Laxty odnotował sobie, by uważnie pilnować, żeby żaden nóż nie wpadł przypadkiem w jego słodkie rączki. Gdyby to się stało, ich przyszłe życie łóżkowe mogłoby na tym mocno stracić.
WWW- Myślę, że lubisz słodycze – powiedział, chwytając chłopaka za rękę i prowadząc go w stronę drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna. Miał nadzieję, że jakoś wydostaną się na zewnątrz. Chociaż w sumie nie miał pojęcia, gdzie się znajdują. Trudno, jakoś musi sobie poradzić. Zaradny partner jest w końcu dużo bardziej atrakcyjny.
II
WWWDziwny nieznajomy pod mocnym przymusem wyciągnął go do jakiegoś obcego miasta i poprowadził w jemu tylko znanym kierunku. Po drodze widział napisy w języku, którego nie miał prawa znać, a i tak jakimś dziwnym sposobem je rozumiał. To samo dotyczyło się języka, którym porozumiewali się mijani ludzie. Pewnym było, że jest w jakimś obcym kraju, nie miał jednak jeszcze pojęcia, jakim.
WWWPo jakimś czasie dotarli do kawiarni, gdzie został usadzony przy jednym ze stolików. Nieznajomy siedział obok niego i coś do niego mówił. Nagisa jednak uparcie starał się go ignorować. W końcu udało mu się jakoś uciec do toalety, gdzie siedział już od dobrych pięciu minut.
WWWNie miał jednak pojęcia, co zrobić dalej. Mógłby spróbować jakoś uciec z tej kawiarni, jednak szanse na to, że zostanie złapany są zbyt wysokie. A, patrząc na kwitnącego siniaka na ręce, gdzie został wcześniej złapany, domyślał się, że nie skończyłoby się to dla niego zbyt dobrze. Tamten chłopak był o wiele silniejszy, niż wyglądał i w aktualnej sytuacji nie udałoby mu się z nim wygrać. Jedyne, co mu pozostaje, to czekać na odpowiednią okazję do ucieczki.
WWWWyszedł w końcu z łazienki i znalazł się na małym korytarzyku oddzielonym ścianką od reszty sali. Podszedł do jej krańca i wyjrzał ostrożnie. Tuż naprzeciwko niego znajdowały się otwarte na oścież drzwi wyjściowe. Zaraz obok nich siedział jednak tamten chłopak. I był najwyraźniej mocno zdenerwowany na innego chłopaka, który się do niego dosiadł.
Wygląda na to, że znalazł okazję.
WWWJuż podczas drogi do kawiarni domyślił się, że jakimś cudem znaleźli się w centrum Warszawy. Kojarzył, że Hanler tutaj mieszka, ale jakim kurwa cudem musiał akurat teraz przechodzić akurat obok tej kawiarni i zauważyć akurat jego w oknie. I dlaczego stwierdził, że zabawnie będzie się do niego dosiąść. A na oznajmienie mu, że jest aktualnie na randce i miło by było, jakby jednak sobie już poszedł, ten jednak się roześmiał.
WWWDoskonale wiedział, że to, że uda się kiedykolwiek na jakąkolwiek randkę jest rzeczą tak prawdopodobną, jak sprawienie, by jakaś postać z anime zaczęła istnieć naprawdę. Tak więc, to się właśnie dzieje.
WWW- Zamknij się już – warknął na Hanlera. – I po prostu idź, po mi wszystko psujesz.
WWW- Niby dlaczego? Chętnie poznam twoją nową dziewczynę. I dowiem się, jak ją do tego zmusiłeś – odparł ten, opierając łokieć na stole i podpierając dłonią podbródek. – Nie uważasz jednak, że zbyt długo tam siedzi? – dodał, zerkając w stronę łazienek.
WWW- Bo może cię zauważyła i stwierdziła, że nie ma zamiaru podchodzić do takiego debila – mruknął Laxty pod nosem. Nagisa jednak faktycznie długo nie wracał i zaczynał się już o niego martwić. Zastanawiał się, czy może jednak nie pójść i nie sprawdzić, czy wszystko w porządku.
WWW- Jestem pewny, że chodzi jednak o ciebie. Nie zdziwiłbym się gdyby ci już zwiała. – Han przywołał kelnerkę i zamówił sobie kawę, co wyraźnie oznaczało, że ma zamiar zostać na dłużej i podziwiać show.
WWWLaxty odruchowo spojrzał w stronę drzwi. Niemożliwe, by Nagisa mu uciekł. Musiałby przejść obok niedaleko stolika, więc na pewno zauważyłby jego śliczne niebieskie włoski wyróżniające się spośród tłumu.
WWWI te śliczne włoski mignęły mu właśnie gdzieś na zewnątrz. Jednak nie docenił chłopaka i ten mu jakoś uciekł. Zerwał się i wybiegł szybko z kawiarni za chłopakiem, zostawiając lekko zszokowanego Hana samego.
WWWWidział Nagisę przemieszczającego się szybko przez tłum. Pobiegł za nim, jednak szczerze wątpił, by jego ciało, nie znające pojęcia „aktywność fizyczna”, było w stanie go dogonić. Ale po krótkiej chwili zauważył, że jego ciało jebie na sprawność fizyczną i nabiera prędkości nawet się nie męcząc. Nawet by się zastanawiał nad tym faktem, ale przypomniał sobie, że jakaś wariatka przeniosła go do Warszawy przez czat internetowy, więc postanowił się po prostu skupić na Nagisie.
WWWKtórego kompletnie zgubił z oczu. Zaklął. Powinien go obserwować, zamiast gapić się ze zdziwieniem na swoje nogi. Postanowił się jednak nie poddawać. Biednemu chłopczykowi, samemu w obcym mieście, może łatwo stać się krzywda. Musi go więc szybko znaleźć.
III
WWWBardziej skupiał się na tym, by po prostu uciec, niż na otoczeniu. Dopiero, gdy był pewien, że zgubił już pościg, rozejrzał się dookoła. Cóż, i tak kompletnie nie wiedział, gdzie jest, więc ciężko byłoby powiedzieć, że się zgubił. Mógłby jednak spróbować jakoś wrócić do tamtego dziwnego miejsca. Nagle znalazł się w tamtym salonie, więc może i stamtąd udałoby mu się wrócić do domu. Chociaż nie miał pojęcia, jak to osiągnąć.
WWWSpróbował przypomnieć sobie szczegóły, które pomogłyby mu tam wrócić. Gdy wyszli z klaustrofobicznego salonu, znaleźli się jakby w zupełnie innym miejscu. Nawet ciągnący go ze sobą chłopak zdawał się być w szoku. Był to salon apartamentu z dwiema ścianami całkowicie oszklonymi. Można było stamtąd zobaczyć całe miasto. Gdy już dotarli do windy, stwierdził, że znajdowali się na czterdziestym piętrze. A będąc już na zewnątrz zauważył, że budynek jest całkowicie oszklony. To z pewnością ułatwi mu jego odnalezienie. W dodatku obok stał jeszcze jeden charakterystycznie wyglądający budynek.
WWWIdąc minęli także dwie stacje metra. Więc, jeśli uda mu się trafić na jedną z nich, nie powinien mieć problemów z powrotem. A żeby mógł na nią trafić, wystarczy po prostu spytać kogoś z przechodniów. W końcu jakimś cudem rozumie wszystko, co mówią.
WWWMiał właśnie zamiar wprowadzić swój plan w życie, gdy nagle ktoś złapał go za rękę. Szybko rozwiały się jego obawy o to, że to tamtemu chłopakowi udało się go znaleźć, ponieważ chwyt był zdecydowanie zbyt lekki. Mógłby łatwi się wyrwać, jednak odwrócił się, by sprawdzić, kto go złapał.
WWWWidział ją tylko przez ułamek sekundy tuż po tym, jak nagle znalazł się w tym miejscu. Mimo to i tak ją rozpoznał. Wyglądała najzwyczajniej w świecie, jednak w jakiś sposób wyróżniała się z tłumu. Patrząc na niego zdawała się być naprawdę zmartwiona.
WWW- Dlaczego jesteś tutaj sam? – zapytała, starając się być jak najbardziej spokojna. Jednak w środku cała się gotowała. Ona się tutaj męczy, by mu wszystko ustawić, by chłopak się mógł trochę nacieszyć w tym swoim smutnym życiu, a tamten, zamiast to wykorzystać, to wszystko psuje. Co ten Laxty sobie wyobraża? Puszczać Nagisę samego, w kompletnie obcym mu mieście i świecie. Przecież mógł trafić na jakiegoś zboczonego mangozjeba, który wziąłby go za cosplayowca i postanowił zmacać. Ile to dziwaków chodzi po świecie?
WWW- Zresztą nieważne. Wracamy do domu. – zauważyła, że Nagisa jest lekko skołowany, jednak nie miała teraz innego wyboru. Jednak w połowie drogi już się uspokoił i powoli wracał do siebie.
WWW- Mogłabyś mi w jakikolwiek sposób wytłumaczyć tę sytuację? – zapytał w końcu, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Skoro o to pyta, to wszystko było z nim w porządku. Takie wyciąganie kogoś z jego oryginalnego świata czasami mogło źle na niego wpłynąć, więc mocno martwiła się o Nagisę, zwłaszcza że na początku prawie w ogóle się nie odzywał.
WWW- To jest chyba zbyt skomplikowane i dziwne, by dało się to wytłumaczyć – odparła. – Można to chyba nazwać podróżą między wymiarową, czy czymś w tym stylu.
WWW- Podróżą między wymiarową? – Wyglądało na to, że nie za bardzo w to zrozumiał.
WWW- Cóż, nasze światy niewiele się różnią, ale tutaj jesteś po prostu fikcyjną, wymyśloną przez kogoś postacią.
WWW- Trochę ciężko w takie coś uwierzyć – zaśmiał się nerwowo. Oczywiście, że ciężko. Normalnie osobę mówiącą to, co ona uznano by za wariata.
WWW- Więc w jaki inny sposób byłeś najpierw w Japonii, a ułamek sekundy później znalazłeś się w Polsce, praktycznie na drugim końcu świata?
WWW- Czyli mam po prostu przyjąć twoją wersję?
WWW- Jakoś nie zauważyłam, żebyś się sprzeczał, gdy twoim wychowawcą zostało ośmiornicopodobne coś chcące rozwalić świat – powiedziała z przekąsem.
WWW- Podróże między wymiarowe. Rozumiem. A kiedy będę mógł wrócić do domu? – I dlatego lubiła postacie z Ansatsu Kyoushitsu. Przeróżne niemożliwe dziwactwa nie są dla nich niczym dziwnym.
WWW- To już będzie zależeć od Laxtego – odpowiedziała.
WWWStanęli właśnie przed wejściem do Cosmopolitana. Podobał jej się ten budynek, więc stwierdzała, że na czas pobytu Nagisy będę mieszkać w jednym z jego apartamentowców.
WWW- Chyba miałeś wystarczająco dużo wrażeń jak na jeden dzień. Zaraz będziemy już w domu i będziesz mógł odpocząć.
IV
WWWDała Nagisie porządny obiad, a potem zaprowadziła do jego tymczasowego pokoju, by mógł odpocząć. I zamknęła go na klucz. Tak dla bezpieczeństwa.
WWWWróciła do salonu i podniosła swój telefon komórkowy ze stołu. Postanowiła zadzwonić w końcu do Laxtyego i przywołać go do domu. Chociaż pewnie ten trochę się zdziwi, gdy zauważy, że nagle pojawił się u niego w kieszeni telefon. Jego problem, nie ma zamiaru teraz go szukać po Warszawie.
WWWPo kilku sygnałach chłopak odebrał.
WWW- Tak? – spytał cicho, jakby lekko wybity z tropu.
WWW- Co ty znowu wyrabiasz, debilu? – W jej głosie wyraźnie było słychać złość i naganę. Przez chwilę panowała cisza. Laxty chyba jednak był znacznie inteligentniejszy, niż za jakiego go brała, i powoli do niego dochodziło, o co może mu chodzić.
WWW- To nie moja wina! To wszystko przez tego palanta! – Chciał się jakoś wytłumaczyć. Niewiele to mu jednak dało.
WWW- Nie zwalaj odpowiedzialności na innych! Przyprowadziłam go już do domu, więc ty też wracaj. – Poleciła mu, po czym się rozłączyła.
WWWOdetchnęła i rozmasowała skronie. Gdy ten gnój wróci też trzeba będzie go nakarmić. Ona tak się dla niego męczy, a on i tak spartolił. To jednak był zły pomysł, bardzo zły.
WWWLaxty, prawdopodobnie na swoje szczęście, wrócił dość szybko. Wiadomość, że Nagisa jest już bezpieczny w domu sprawiła, że poczuł ogromną ulgę. Ale niedobrze mu się robiło na myśl, że pewnie zaraz dostanie opieprz od tamtej baby.
WWWI dostał. Coś tam się na niego darła, ale on miał to kompletnie gdzieś i w ogóle jej nie słuchał. Ta chyba to zauważyła, bo w końcu się zamknęła. Gdy popatrzył na nią, miał wrażenie, że widzi pulsującą żyłkę, jak u jakiejś postaci w anime. Wzięła kilka głębokich wdechów.
WWW- I tak masz to kompletnie gdzieś… - Ta, dokładnie. Wolał jednak nie mówić tego na głos. Po co mu kolejne suszenie głowy. Wolał po prostu przeczekać, bo wyglądało na to, że już się zbliża do końca.
WWW- Dzisiaj się już na pewno nie zobaczysz z Nagisą. Nie wiem, jak jutro. Zależy, jaki będziemy mieli humor. – Niby już się całkowicie uspokoiła, jednak jakiś cień złości pozostał. – A teraz idź do swojego pokoju. Zaraz przyniosę ci coś do zjedzenia.
WWWWskazała mu jedna z dwojga drzwi na końcu korytarza. Był nawet zadowolony z tego, że będzie mógł się sam zamknąć w pokoju i odpocząć. Przydałoby się też wymyślić jakiś plan, jak sprawić, by Nagisa go polubił. Dzisiaj zdecydowanie się nie popisał.
WWWPodszedł do wskazanych drzwi. Przez chwilę przyglądał się drugim, będącym naprzeciwko. Był prawie pewny, że za nimi znajduje się pokój Nagisy. Ciekawy był, co chłopak teraz robi. Rozważał zajrzenie do środka, jednak porzucił pomysł, czując na sobie wściekłe spojrzenie dziewczyny. Nie mając więc zbytniego wyboru, wszedł do jego własnego pokoju.
WWWByło to zdecydowanie miejsce, w którym mógłby spędzić resztę życia zostając hikikomori. Może był niewielki, ale zawartość zdecydowanie to wynagradzała. Mieściła się w nim szafa wbudowana w ścianę, ogromne łózko zajmujące większość przestrzeni i po szafce na jego bokach. Najciekawsze było łóżko, złożone teraz tak, że można było w nim po prostu się rozsiąść – co właśnie zrobił – podsunąć klawiaturę i myszkę na specjalnej podpórce, opuścić ogromny monitor i siedzieć tak już po wieki. W dodatku szafki po bokach łóżka, do których bardzo łatwo było sięgnąć, wypełnione były przeróżnymi przekąskami. To była zbyt silna pokusa, by zostać tu już na zawsze.
WWWOtrząsnął się jednak. Musiał się opanować. Nie może teraz tak po prostu odpuścić. Ma teraz idealną szansę, by wieść szczęśliwe życie z Nagisą i nic nie może tego zepsuć. To zdecydowanie był trening jego silnej woli. Musi temu podołać. Nie może się oprzeć.
WWWSkoro jednak już dzisiaj nie zobaczy się z ukochanym, to może sobie przez resztę dnia pograć. Przytaknął sobie. Oczywiście, że może. Co niby innego ma robić?
WWWW tej samej chwili drzwi do jego pokoju otworzyły się. Dziewczyna weszła do jego pokoju, położyła mu parujący posiłek przed nosem i od razu wyszła. Zamykając za sobą drzwi na klucz. Więc też stąd dzisiaj nie wyjdzie. Oczywistym więc jest, co mu do roboty pozostało.
WWWRozsiadł się wygodnie, zjadł całkiem smaczny obiad i następnie uruchomił komputer. Po włączeniu przeglądarki, jako strona startowa, otworzył mu się animes. Nie jest tak źle. Może sobie trochę potrollować dla rozrywki na czacie. Na którym właśnie pisał Hanler. I, kurwa, idealnie.
WWWSzybko otworzył okienko prywatnej wiadomości i zaczął do niego pisać.
„Laxty: gratuluję rozwalenia mi randki, palancie”. Szybko stukał w klawisze, czując dziwnie narastającą złość.
„Hanler: Niby jakiej randki? Po tym, co odwaliłeś, w życiu ci nie uwierzę, że byłeś na randce”. Winowajca w końcu odpisał.
„Laxty: przez ciebie moja dziewczyna mi uciekła. I jeszcze ci się za to oberwie”.
„Hanler: xD”
„Hanler: Serio?”
„Hanler: Co ty musiałeś jej zrobić, że wykorzystała pierwszą lepszą okazję i ci uciekła?”
„Laxty: zamknij się.”
„Laxty: wszystko przez ciebie.”
„Laxty: oberwiesz za to”
„Hanler: Oczywiście, już się ciebie boję.”
„Laxty: to chodź na solo, jak jesteś taki odważny. Czas i miejsce nieważny, skopię ci tyłek, że popamiętasz”.
WWWPrzez chwilę Hanler nie odpisywał. Laxty miał dziwne przeczucie, że zrobił sobie przerwę, by się wyśmiać. Nich się śmieje. Weźmie ze sobą Nagisę. Gdy go zobaczy, to mu pewnie szczęka opadnie. A on mu w tę szczękę przywali tak, że straci wszystkie zęby. Będzie też mógł zaimponować Nagise, więc będzie miał dwie pieczenie na jednym ogniu.
„Hanler: Jutro mam czas, jak jesteś taki chętny. Popołudniu w parku niedaleko kawiarni, gdzie dzisiaj miałeś swoją „randkę”.”
„Laxty: idealnie, już się nie mogę doczekać, aż cię zleję, frajerze”.
WWWNapisawszy to, wyłączył zakładkę z animesem. Zaśmiał się. Był cały nabuzowany. Jutro tak stłucze togo całego Hanlera i zobaczymy, kto się będzie z kogo śmiał.
WWWA teraz czas na relaks przed jego jutrzejszą walką o honor.
Ostatnia edycja: