C
Crona
Więc… Coś sobie czasami skrobnę, a widzę że użytkownicy wrzucają sobie tutaj swoje prace, więc może też bym spróbowała… Tak.
Piekący ból rwał się spod przymkniętych powiek. Czarne włosy leżały rozrzucone na poduszce, gdzieniegdzie pozlepiane potem. Suchość w gardle stawała się nie do zniesienia, oddech urywał się co chwilę, bo za moment znów wypełnić płuca powietrzem.
Nie. Dorak zdecydowanie nie czuł się dobrze. W głowie huczały mu myśli, lecz nie był w stanie rozróżnić które należą do niego, a które wywołała trucizna.
Jak tylko stanie na nogi, znajdzie skurwysyna który go tak urządził i publicznie wyrwie mu flaki gardłem.
Z trudem, wykrzywiając spierzchnięte usta w grymasie bólu, podniósł się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się po własnej sypialni czując się dziwnie obco. Wrzosowe ściany wydawały się ciemniejsze niż zwykle. Odnosiło się wrażenie, że wręcz pochłaniają światło sączące się z okna. Jedwabne zasłonki jakby falowały, choć nie miały prawa, w pokoju nie było przeciągu.
Dorak chwycił srebrny dzwoneczek leżący na szafce nocnej i potrząsnął nim lekko. W pomieszczeniu zawibrował czysty dźwięk, a zaraz dało się słyszeć zza drzwi pospieszne kroki i posapywanie.
Drzwi komnaty uchyliły się i ukazały niskiego lokaja, odzianego w sprany, czarny frak, który z ledwością mieścił tuszę mężczyzny.
-Panie, wzywałeś? - spytał lokaj, kłaniając się nisko. Dorak wywrócił oczami.
-Myślę, że mimo twojego wieku, nie masz problemów ze słuchem - warkną na stojącego przed nim sługę, który skulił się mimowolnie. - Wyjeżdżam z wizytą. Przygotuj mi czyste ubrania i każ zaprząc konie do wozu.
-Z wizytą?! Ależ panie, w tym stanie… - zaczął lokaj, jednak uciszono go gestem.
-Wydałem ci polecenie, czyń więc co ci nakazano. Nie popuszczę temu kto doprowadzi mnie do tego stanu - odparł sucho Dorak, po czym opadł na poduszki.
Lokaj skłonił się i wycofał z komnaty, do względnie bezpiecznej strefy za drzwiami.
Dorak był wściekły. Przypuszczał, że to Morana targnęła się na jego życie.
Nie powinna zadzierać z innym bogiem, źle na tym skończy. Oj, Morana słono za to zapłaci.
Za wszelkie literówki i błędy błagam o wybaczenie. /_\
Piekący ból rwał się spod przymkniętych powiek. Czarne włosy leżały rozrzucone na poduszce, gdzieniegdzie pozlepiane potem. Suchość w gardle stawała się nie do zniesienia, oddech urywał się co chwilę, bo za moment znów wypełnić płuca powietrzem.
Nie. Dorak zdecydowanie nie czuł się dobrze. W głowie huczały mu myśli, lecz nie był w stanie rozróżnić które należą do niego, a które wywołała trucizna.
Jak tylko stanie na nogi, znajdzie skurwysyna który go tak urządził i publicznie wyrwie mu flaki gardłem.
Z trudem, wykrzywiając spierzchnięte usta w grymasie bólu, podniósł się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się po własnej sypialni czując się dziwnie obco. Wrzosowe ściany wydawały się ciemniejsze niż zwykle. Odnosiło się wrażenie, że wręcz pochłaniają światło sączące się z okna. Jedwabne zasłonki jakby falowały, choć nie miały prawa, w pokoju nie było przeciągu.
Dorak chwycił srebrny dzwoneczek leżący na szafce nocnej i potrząsnął nim lekko. W pomieszczeniu zawibrował czysty dźwięk, a zaraz dało się słyszeć zza drzwi pospieszne kroki i posapywanie.
Drzwi komnaty uchyliły się i ukazały niskiego lokaja, odzianego w sprany, czarny frak, który z ledwością mieścił tuszę mężczyzny.
-Panie, wzywałeś? - spytał lokaj, kłaniając się nisko. Dorak wywrócił oczami.
-Myślę, że mimo twojego wieku, nie masz problemów ze słuchem - warkną na stojącego przed nim sługę, który skulił się mimowolnie. - Wyjeżdżam z wizytą. Przygotuj mi czyste ubrania i każ zaprząc konie do wozu.
-Z wizytą?! Ależ panie, w tym stanie… - zaczął lokaj, jednak uciszono go gestem.
-Wydałem ci polecenie, czyń więc co ci nakazano. Nie popuszczę temu kto doprowadzi mnie do tego stanu - odparł sucho Dorak, po czym opadł na poduszki.
Lokaj skłonił się i wycofał z komnaty, do względnie bezpiecznej strefy za drzwiami.
Dorak był wściekły. Przypuszczał, że to Morana targnęła się na jego życie.
Nie powinna zadzierać z innym bogiem, źle na tym skończy. Oj, Morana słono za to zapłaci.
Za wszelkie literówki i błędy błagam o wybaczenie. /_\
Ostatnia edycja: