
Plazma
New member
Bard, co natchnienie z kwiecistego trunku chciał wykorzystać, wystąpił naprzód i otwierając ręce ze złamanym kuflem raczył gawędzić ot tak:
Były to czasy mroczne, gdzie człek po po trunkach i innych używkach, zaczął przeinaczać myśli oraz świat. Wiek głupoty i zadufania, stali, a także prochu tryumf. To czasy odległe, lecz pamiętajcie me słowa, natchnione myślą dziewięciu najstarszych. Niech to będzie przestrogą, by do tych czasów nie wrócić. Nie wrócimy zaś dzięki Poszukiwaczom! Poszukiwacze stoją na straży, zaś mnisi ich wspierający tępią głupotę. To naprawdę dobre zasady, ludzi starszych, mądrzejszych. Chcecie bym opowiedział, o Poszukiwaczach? Pewnie, że chcecie! Chlip!
Witber, Miłosław, Krasnohstaw, Vitalia. Spotkałem ich kiedyś, co więcej… widziałem, jak walczą wasi bohaterzy, w krwi i pocie, ku chwale! Ku chwale! Kufle przy toastach, zatrzeszczały, nie dziwota, że mówca miał złamany…
Witber, arystokrata z krwi i kości. Rozdał majątek ojca, dla biednych, sam przydział prosty pancerz i ruszył ku świat, by tępić zło. Skromny, broniący słabszych, zawsze po stokroć surowiej oceniający swe dzieła, niż innych. Jeśli byłby dla nas sędzią, jak dla siebie, nikt tu z obecnych, nie zaznałby kary mniejsze, niż tysiąclecie we więzieniach wszelakich! Co sprawia, że damę piękną, jak tutaj owa, co czyta z mych ust nie zaśnie u jego ramienia i nie obarczy słodkimi obowiązkami? Nikt nie wie, co pod wysoką blond głową udręki i przysięgi obowiązków spoczywają. Miecz to jego wierna żona, a pociechy to jego tarcza… smutny los Poszukiwacza!
Miłosław choć był nić-ponem, chuliganem, a jedni powiadają i bandytą to twarz mu postarzała po pierwszych misjach. Nikt nie chce pytać o jego ciężki los, czy opowiadać, co widziały jego oczy, lecz ja Wam rąbka tajemnicy uchylę. Stawia kolejki, bierze kobiet pęk, lecz po kuflach kilku mina rzednie i pyta się czy to nas, czy kobiety, czy towarzyszy, czy kufel pusty… Czy może istnieć takie zło? Tych pytań nie zadaje, gdy dzierży swój wielki miecz. Nikt w szermierce nie sprosta jemu, nikt w zaciekłości go nie przebije. Witber uczył się przez całe życie, lecz Miłosław walczył więcej, niż o życie, więc i okupił obecne życie przyszłym, tak jak Witber okupił ciężkimi naukami dzieciństwo, tak Miłosław swą starość, a może i młodosć… Z młodości zostały mu żarzące się niebieskie oczy i umorusana na czarno twarz.
Krasnohstaw młot w krwi, z ducha twardszy, niźli żelazo. Czekanem przebije najznakomitsze splugawione zbroje. Zaś jego skóra chropowata, a także twarda przetrwa i ogień, ostrza, kły najmroczniejszych bestii, ale nie ochroni go przed ranami padającymi głęboko w serce. Krwawi, mówię Wam, krwawi zawsze, gdy widzi dziecko, któremu kromki chleba brakuje, dziecko co ulice ma za matkę i ojca. Z twardym postanowieniem i odwagą przybrał tytuł Poszukiwacza, z pustym wzrokiem wspomina misje Poszukiwaczy. Lecz pomimo przeciwności, pomimo słabości, pierwszy On idzie do boju! Toż jest Poszukiwacz, co Poszukuje dobra, choć zło jeno znajduje… Krasie mówią, że On jeden jest połową drużyny, ale Nimfity mówią innaczej…
Nimfita najznakomistrza Vitalia…
Były to czasy mroczne, gdzie człek po po trunkach i innych używkach, zaczął przeinaczać myśli oraz świat. Wiek głupoty i zadufania, stali, a także prochu tryumf. To czasy odległe, lecz pamiętajcie me słowa, natchnione myślą dziewięciu najstarszych. Niech to będzie przestrogą, by do tych czasów nie wrócić. Nie wrócimy zaś dzięki Poszukiwaczom! Poszukiwacze stoją na straży, zaś mnisi ich wspierający tępią głupotę. To naprawdę dobre zasady, ludzi starszych, mądrzejszych. Chcecie bym opowiedział, o Poszukiwaczach? Pewnie, że chcecie! Chlip!
Witber, Miłosław, Krasnohstaw, Vitalia. Spotkałem ich kiedyś, co więcej… widziałem, jak walczą wasi bohaterzy, w krwi i pocie, ku chwale! Ku chwale! Kufle przy toastach, zatrzeszczały, nie dziwota, że mówca miał złamany…
Witber, arystokrata z krwi i kości. Rozdał majątek ojca, dla biednych, sam przydział prosty pancerz i ruszył ku świat, by tępić zło. Skromny, broniący słabszych, zawsze po stokroć surowiej oceniający swe dzieła, niż innych. Jeśli byłby dla nas sędzią, jak dla siebie, nikt tu z obecnych, nie zaznałby kary mniejsze, niż tysiąclecie we więzieniach wszelakich! Co sprawia, że damę piękną, jak tutaj owa, co czyta z mych ust nie zaśnie u jego ramienia i nie obarczy słodkimi obowiązkami? Nikt nie wie, co pod wysoką blond głową udręki i przysięgi obowiązków spoczywają. Miecz to jego wierna żona, a pociechy to jego tarcza… smutny los Poszukiwacza!
Miłosław choć był nić-ponem, chuliganem, a jedni powiadają i bandytą to twarz mu postarzała po pierwszych misjach. Nikt nie chce pytać o jego ciężki los, czy opowiadać, co widziały jego oczy, lecz ja Wam rąbka tajemnicy uchylę. Stawia kolejki, bierze kobiet pęk, lecz po kuflach kilku mina rzednie i pyta się czy to nas, czy kobiety, czy towarzyszy, czy kufel pusty… Czy może istnieć takie zło? Tych pytań nie zadaje, gdy dzierży swój wielki miecz. Nikt w szermierce nie sprosta jemu, nikt w zaciekłości go nie przebije. Witber uczył się przez całe życie, lecz Miłosław walczył więcej, niż o życie, więc i okupił obecne życie przyszłym, tak jak Witber okupił ciężkimi naukami dzieciństwo, tak Miłosław swą starość, a może i młodosć… Z młodości zostały mu żarzące się niebieskie oczy i umorusana na czarno twarz.
Krasnohstaw młot w krwi, z ducha twardszy, niźli żelazo. Czekanem przebije najznakomitsze splugawione zbroje. Zaś jego skóra chropowata, a także twarda przetrwa i ogień, ostrza, kły najmroczniejszych bestii, ale nie ochroni go przed ranami padającymi głęboko w serce. Krwawi, mówię Wam, krwawi zawsze, gdy widzi dziecko, któremu kromki chleba brakuje, dziecko co ulice ma za matkę i ojca. Z twardym postanowieniem i odwagą przybrał tytuł Poszukiwacza, z pustym wzrokiem wspomina misje Poszukiwaczy. Lecz pomimo przeciwności, pomimo słabości, pierwszy On idzie do boju! Toż jest Poszukiwacz, co Poszukuje dobra, choć zło jeno znajduje… Krasie mówią, że On jeden jest połową drużyny, ale Nimfity mówią innaczej…
Nimfita najznakomistrza Vitalia…
Ostatnia edycja: